Forum Rock Music Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Opo mags Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Nie 17:16, 19 Sie 2007 Powrót do góry

po wczasach xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 12:47, 01 Wrz 2007 Powrót do góry

-Frank, uspokój się- przywróciłam go do porządku.
-Nie mów, że nie chcesz...
-Nie tu. Poczekaj, zobaczę o której jedzie najbliższy autobus- powiedziałam, patrząc na rozkład jazdy.
-No i co?
-Hm, jak poczekamy 20 minut to możemy podjechać w okolice szkoły, a ten kawałek do domu podejść na nogach.
-Do mojego domu.
-Mam to potraktować jako zaproszenie?- spytałam, siadając Frankowi na kolanach.
-No cóż...
-Czyli?
-A chcesz się przekonać?- odpowiedział pytaniem na pytanie, po czym pocałował mnie namiętnie.
-Zastanowię się.
-No nie bądź taka!
-Jaka?
-Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet.
-Tu nie ma nic do rozumienia kotku- odpowiedziałam rewanżując się za pocałunek.
-Możesz powtórzyć?
-Tu nie ma nic do..
-Nie to!
-Aaa- zrozumiałam prośbę Franka.
-Czekam....
-A ja nie. Wydaje mi się, że na piechotę dojdziemy szybciej niż czekając na autobus.
-No jak chcesz...- Frank był niezbyt uszczęśliwiony moim pomysłem, ale ruszył się bez ociągania.



Nie wiem kiedy to się stało, ale po chwili byliśmy pod domem Franka.
Zrzuciliśmy z siebie kurtki i buty, a potem znaleźliśmy się w sypialni.
-Czekaj Frank. Mogę wziąć prysznic?
-Możesz pod jednym warunkiem...
-Jakim?
-Hmm...Pójdziesz tam ze mną.
-W ostateczności.
-No i jak tu cię nie kochać?- spytał Frank, ale nie mogłam odpowiedzieć, gdyż zostałam obdarowana soczystym pocałunkiem, przy czym pozbyłam się bluzy. To znaczy pozbyłam się jej przy pomocy Franka.
Gdy doszliśmy do łazienki byliśmy prawie nadzy. Na miejscu dokończyliśmy rozbieranki.
Potem były tylko chłodna woda, która studziła nasz zapał i on...
Jeszcze nigdy nie przeżywałam niczego takiego.
Gorące pocałunki, pieszczoty...
Po chwili owinęliśmy się w ręcznik i poszliśmy z powrotem do sypialni.
Usiadłam na łóżku. Frank chciał pozbyć się ze mnie ręcznika.
Wiem, co miało teraz nastąpić, ale miałam wiele obaw.
-Frank, nie możemy bez...
-Kochanie, znasz takie powiedzenie przezorny zawsze zabezpieczony?
-No tak...
-Więc o nic się nie martw.
Zaczął szukać czegoś w szufladzie swojej szafki nocnej.
Przyglądałam mu się bacznie.
-Jest!- oznajmił triumfalnie.
Trzymał w ręku jakieś małe pudełeczko. Domyśliłam się co to jest.
-Dobrze, teraz możemy- zapewniłam go, choć byłam coraz bardziej niepewna, czy powinnam.
-Nie chcesz?- spytał Frank, słysząc niepewny ton mojego głosu.
Co miałam powiedzieć? Przecież kilka nocy wcześniej prawie byśmy to zrobili...
A ja się wtedy znowu wymigałam. Zawsze gdy byliśmy już o krok od tego, ja rezygnowałam.
Na moje szczęście Frank to rozumiał. Wystarczały mu pocałunki, mizianko... Seksu nie potrzebował.
To znaczy myślę, że chciał. Ale nie zmuszał mnie do niczego.
Może faktycznie przyszedł już czas...?
-To nie tak. Tylko...trochę się boję.
-Ufasz mi?
-Tak- powiedziałam obejmując go.
-Możemy jeszcze poczekać...
-Nie Frank. Już czekaliśmy. Przecież jeśli zrobimy to tydzień czy miesiąc później, nie będzie żadnej różnicy. To nie sprawi, że będę cię kochać bardziej czy mniej. To tylko jeden z elementów jakie wchodzą w skład każdego związku, prawda? To nie ma wpływu na naszą miłość.
-A więc chcesz?
-Tak. Przekonajmy się czy i w tym jesteś taki dobry jak w całowaniu.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet. Raz jesteś poważna, a zaraz potem żartujesz.
-Bo...kobieta zmienną jest- powiedziałam kładąc się na łóżku.
Frank zabrał się do rzeczy.



Wielu rzeczy w swoim życiu żałowałam. Ale nie tamtej nocy.
Podobało mi się to. A było jeszcze piękniej, bo z osobą którą kochałam nad wszystko inne...
-Frank, myślałeś kiedyś, że będziemy ze sobą? No wiesz, jak się jeszcze tylko przyjaźniliśmy?- spytałam rano, gdy leżeliśmy przytuleni do siebie.
-Nie wiem. Po prostu przyszedł taki moment, że zacząłem dostrzegać w tobie dziewczynę.
-A wcześniej to może byłam facetem?- spytałam, rzucając w niego poduszką.
-Oj, wiesz, że nie w tym sensie.
-No jasne, że wiem- zapewniłam go obdarowując pocałunkiem.
-I wtedy tak sobie pomyślałem, że może moglibyśmy być ze sobą.
-Taaak? Jakaś podejrzanie prosta ta historia.
-Ale tak było.
-Powiedzmy, że ci wierzę.
-Nie masz wyjścia- powiedział Franek obdarowując mnie pocałunkiem.
Spędziliśmy ze sobą jeszcze trochę czasu, ale potem musiałam w końcu wrócić do domu.



-Co tak długo ta impreza trwała?- dopytywała się mama.
-No bo...to duża impreza była i w ogóle...- skłamałam.
-Rozumiem- odpowiedziała mama i nie drążyła tego tematu. Na moje szczęście...
Po południu zadzwoniła do mnie Sade, przypominając mi, że za kilka dni walentynki i że przydało by się kupić naszym chłopakom jakiś prezent. Tak więc wyciągnęła mnie na zakupy.
-Totalnie nie mam pomysłu co by go ucieszyło- stwierdziła Sade.
-Znasz go lepiej niż ja, powinnaś wiedzieć.
-Niby tak...Ale wiesz jaki on jest. Czasem marudzi tak, że mam go dość.
-Myślisz, że Frank jest inny? Ten typ tak ma.
-Chyba tak. Wybacz, że spytam, ale nie przeszkadza ci to, że Frank jest od ciebie trochę niższy?
-Ja nawet nie odczuwam tej różnicy. To jest najmniej istotne.
-Ok, tak tylko pytałam z ciekawości. Patrz jakie fajne bokserki z napisami!!- zawołała Sade i pociągnęła mnie w tamtą stronę.
-Jakie kupisz dla Gee?- zapytałam.
-Może te w diabełki?
-Hah, niezłe są. CO powiesz na te? Bokserki faceta z dużym ptakiem?
-Mary! Ale ty nawet nie wiesz...
Sade nie dokończyła, bo zobaczyła, że oblałam się rumieńcem.
-A więc. Czyli ty i on..Znaczy, że ze sobą?!
-Tak.
-No to...Gratuluję.
-Czego?
-No bo teraz jesteś dorosła i w ogóle.
-Jakoś czuję się tak samo jak zanim to zrobiłam.
-Ale kiedy się to stało co? U Tima na pewno nie, więc?
-No, yyy. Dziś w nocy.
-A jak było?
-Co ty się tak wypytujesz, hę?
-Nie chcesz, to nie mów...
-Tobie chyba mogę...
-Kupuj te bokserki i idziemy do mnie na przesłuchanie!- zarządziła Sade.
Tak to jest już z przyjaciółmi. Nic przed nimi nie ukryjesz. Ale za to ich kochamy, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 12:52, 01 Wrz 2007 Powrót do góry

Hahaha XD
Boooooskie XDDDDD

Ojjj bedzie przesluchanie XDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 12:52, 01 Wrz 2007 Powrót do góry

będzie będzie xDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 21:43, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

Zadzwoniła moja komórka. Przystanęłam, żeby wygrzebać ją z torby.
-No chodź!- ponaglała mnie ciekawa szczegółów Sade.
-Czekaj! Halo?
-Dlaczego nie ma cię jeszcze w domu?- to była mama. W jej głosie słychać było niezadowolenie.
-Przecież mówiłam, że wychodzę i nie wiem kiedy wrócę.
-Ale jutro przyjeżdża ciotka Rosa. Musisz posprzątać i to szybko.
-Będę za 2 godziny mamo.
-Będziesz za 10 minut. Chyba, że chcesz się pożegnać z kieszonkowym na miesiąc.
-Nie możesz mi tego zrobić! To jest szantaż!
-Tylko to na ciebie działa. I lepiej się pośpiesz.
No i co ja miałam zrobić?
-OK., przyjdę- odpowiedziałam niechętnie i włożyłam komórkę z powrotem do torby.
-Co jest?- spytała Sade.
-Matka każe mi wrócić do domu w trybie natychmiastowym, bo jutro przyjedzie do nas ciotka z Vegas.
-Masz ciotkę w Las Vegas?
-No tak.
-Super! Byłaś tam?
-Żeby to raz...
-Ale ci zazdroszczę! Jak tam jest, co?
-Normalnie. Wszędzie kasyna, a dookoła pustynia. Prawie jak wieś.
-Na pewno jest bombowo- Sade nie traciła entuzjazmu.
-Może kiedyś sama się przekonasz...-odpowiedziałam i poszłam do domu.


-W końcu jesteś!- powiedziałam mama, gdy tylko przekroczyłam próg domu.
-No jestem.
-To teraz idź wysprzątać swój pokój.
-Ok.- odpowiedziałam i wykonałam posłusznie polecenie. Musiałam się podlizać ciotce, bo chciałam, żeby zgodziła się na zabranie mnie, Franka, Gee i Sade na wakacje do Vegas.
Boże, kiedy ja ostatnio sprzątałam w pokoju? Warstwa kurzy na półce miała chyba metr grubości...
Sprzątać skończyłam dopiero o północy i byłam niesamowicie zmęczona, więc tylko się umyłam i poszłam spać...
-Wstań Mary- potrząsał mną tata.
-Co?- spytałam nieprzytomna.
-Jadę po Rosę na lotnisko, a mama potrzebuje cię w kuchni.
-Aaa, no dobra. Zaraz wstanę- obiecałam, ale gdy tylko tata opuścił mój pokój przykryłam się kołdrą po uszy. Trzeba chyba wstać- pomyślałam po chwili i jakoś się pozbierałam. Była 13.
Z kuchni poczułam zapach ciasta. Mama była w swoim żywiole. Tu coś piekła, tam gotowała, mieszała, doprawiała....
-Dobrze, że już wstałaś. Nakryj do stołu w jadalni.
-Ok.- przytaknęłam. Postanowiłam być dziś niekonfliktową. Ale oczywiście nie bez przyczyny.
Ledwo zdążyłam porozkładać wszystkie sztućce i talerze, gdy do domu weszła ciocia i tata z jej bagażami. Niemałymi bagażami...
-Witaj kochanie- powitała mnie Rosa, a potem poszła do mamy.
-Siadajcie do stołu, zaraz podam obiad- zawołała mama.
-Pomóc ci?- spytałam.
-Oj jaka ta wasza córeczka uczynna! A na jaką śliczną pannę wyrosła!- zachwycała się ciocia.
Mama chyba nie chciała wyprowadzać jej z błędu.
-No i co? Masz już jakiegoś chłopca?- wypytywała mnie ciocia. Miałam ochotę spytać jej , czy to przesłuchanie, ale potem stwierdziłam, że mam sprawić dobre wrażenie.
-No yyy tak- przyznałam i zaczęłam przekopywać ziemniaki z jednej strony talerza na drugą.
-Och! To ile ty masz lat? 18? 19?
-16, ciociu.
-Nie za mała jesteś na takie rzeczy?
-Och Rosa, przestań!- powiedział tata do swojej siostry.
-Tylko pytam.
-Kochani, pora na deser- przerwała nam mama niosąc ciasto.
Po tym całym obżarstwie stwierdziłam, że to odpowiedni moment i podeszłam do cioci.
-Ciociu, bo jest taka sprawa...
-O co chodzi?
-Mogłabym przyjechać do ciebie na wakacje? Choćby na tydzień...
-Oczywiście! Jesteś u mnie zawsze mile widziana.
-Tylko chciałabym zabrać ze sobą przyjaciółkę.
-Mam duży apartament, pomieścimy się.
Tak, racja, ciocia miała nawet basen w swojej rezydencji.
-Ale ta przyjaciółka nie pojedzie bez swojego chłopaka...
-To nic! Damy radę.
-I jeszcze jedno.
-Jeszcze?
-Właściwie to już ostatnie.
-Więc?
-Mogę jeszcze zabrać swojego chłopaka?
-Z chęcią go poznam.
-Dzięki ciociu, jesteś wspaniała.
-Kochanie, nie masz za co.
-To ja pójdę do swojego pokoju- powiedziałam.
Od razu napisałam Frankowi, Gee i Sade SMS y.
Wszyscy bardzo się ucieszyli.


Następnego dnia w szkole był to nasz główny temat.
-Wiem, że będzie zajebiście- stwierdził Frank.
-Ze mną musi być- dodałam.
-No niekoniecznie...-odpowiedział.
-Mogę to jeszcze odwołać.
-Nie!- zaprotestowała cała trójka.
-Mary słyszałaś o tej nowej kapeli? Mają takiego przystojnego wokalistę!- zachwycała się Sade, zdjęciem w gazecie.
-Ja wiem czy taki ładny- stwierdziłam z mieszanymi uczuciami.
-Ja i Gee też będziemy mieli kiedyś kapelę- zażartował Frank.
-Jasne, ja będę śpiewał, a ty będziesz grać na gitarze.
-Dokładnie.
-Taa, a Mikey zagra na basie...
-I będziemy mieli fanki piszczące na koncertach, które będą podniecać się i ślinić do naszych zdjęć- kontynuował Franek.
-Już to widzę- powiedziała sarkastycznie Sade.
-Skończcie to pieprzenie. Frank, kup mi w sklepiku wodę- poprosiłam, dając mu drobne.
-Jak już idziesz to przy okazji mi weź batona- wtrąciła Sade.
-A mi kup chipsy- dołączył się Gee.
-To może ja zbiorę zamówienia od całej szkoły co?- spytał oburzony Franek.
-No idź już lepiej, ja ci to wynagrodzę- obiecałam.
-A jak?
-Jak będziesz chciał.
-W takim razie już lecę.
Frank wrócił z szybkością światła.
-Pierwszy raz zrobiłeś coś porządnie- stwierdziłam.
-Tylko to?
-No, może jeszcze coś- dodałam z uśmiechem.
Wszyscy zaczęli się śmiać.


-To co? Wpadniesz do mnie i razem odrobimy to zadanie z angielskiego?- zapytał Frank, tuż po zakończeniu lekcji.
-Tylko, że będę dopiero po 17 .
-Czemu?
-Niestety przez ciotkę. Mama uważa, że powinnam być w domu dopóki nie wróci do Las Vegas. Ale o nic się nie martw. Powiem jej, że idę ci pomóc. Na pewno mnie puści.
-No ja mam nadzieję- odparł Frank i pocałował na ‘dowidzenia’.
-Nie odprowadzisz mnie?- spytałam.
-Idę na chwilę do kumpli, a to raczej w przeciwną stronę.
-Jakich kumpli? Znam ich?
-Yyy¸ chyba nie.
-To może byś...
-Spotkamy się potem- przerwał mi i poszedł. Nie rozumiałam go. Przecież nigdy nic przede mną nie ukrywał. Może byłam za bardzo przewrażliwiona i zaczynałam świrować.
Do jego drzwi dotarłam parę minut po siedemnastej. Trochę musiałam pomarznąć, zanim łaskawie otworzył.



-Widzisz Frank? Napisanie recenzji wcale nie jest takie trudne!
-Z taką nauczycielką jak ty mógłbym uczyć się godzinami.
-No dobra dobra. Już nie przesadzaj.
-To chyba na dziś koniec nauki.
-Więc chyba możemy oddać się przyjemniejszym czynnościom?- spytałam pakując zeszyty do torebki.
Usłyszałam dzwonek komórki, aczkolwiek nie mojej.
-Zostawiłem telefon w kurtce. Mogłabyś mi przynieść kochanie?
-Jasne- odpowiedziałam. Poszłam do przedpokoju i wsadziłam rękę do kieszeni jego kurtki, wiszącej na wieszaku. Jednak zamiast komórki znalazłam... paczkę papierosów. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Schowałam paczkę do spodni i przepatrzyłam resztę kieszeni, aż znalazłam telefon Franka.
-Dzięki słońce- powiedział Franek.
Usiadłam mu na kolanach i już chciałam pocałować, ale...
-Śmierdzisz papierosami- stwierdziłam zgodnie z prawdą. Nienawidziłam tego zapachu.
-Wydaje ci się- zapewnił mnie.
-Tak? A może wmówisz mi jeszcze, że te papierosy nie należą do ciebie?- spytałam wściekła, pokazując mu co odkryłam w jego kurtce.
-Mary, zrozum to nie tak jak myślisz! Paliłem tylko kilka razy.
-Tak się właśnie zaczyna, wiesz? Nie obchodzi mnie czy to był jeden, dwa czy cała paczka. Nie mam zamiaru chodzić z kimś, kto pali.
-Ale tłumaczę ci, ze to było tylko kilka...
-Wiesz co? Przemyśl sobie to co ci powiedziałam, a na razie żegnam- zakończyłam wychodząc w błyskawicznym tempie.
Zaczęłam iść przed siebie, starając się pozbierać myśli. Było już ciemno, mijało mnie wiele samochodów. W pewnej chwili jeden, bardzo szybko jadąc ochlapał moje nowe spodnie błotem pośniegowym.
-Patrz jak jedziesz debilu!- wydarłam się na całe gardło.
-Chyba to nic nie da- zagadał do mnie jakiś chłopak.
-Dougie? Co tu robisz?
-Zdaje się, że to samo co ty- stwierdził pokazując na swoje spodnie, które były równie ochlapane, jak moje.
Mimowolnie zaśmiałam się.
-Jeśli masz chwilę czasu i chcesz uratować spodnie, może wpadłabyś do mnie na chwilę? Mieszkam niedaleko, zrobimy sobie herbatę i wypierzemy spodnie.
-Och, no w porządku- uśmiechnęłam się.
Poszliśmy do jego domu, zdjęliśmy z siebie ubłocone ciuchy, Dougie poszedł włączyć pralkę, a ja siedziałam na sofie z podkurczonymi nogami (no bo wiecie, bycie w gaciach i swetrze przy nie swoim facecie było trochę krępujące) i rozglądałam się po jego salonie.
-Herbatka- powiedział Dougie niosąc dwa kubki.
-Dzięki za wszystko- powiedziałam.
-Żaden problem- odpowiedział z uśmiechem.
Pomyślałam sobie, że on jest naprawdę miły. Ciekawe, jakby to było gdybym zamiast z Frankiem... Nie powinnam tak myśleć. Przecież kochałam Franka, ale faktem było, że bardzo mnie zdenerwował.
-Więc, co u ciebie?- Doug wyrwał mnie z zamyślenia.
-No w sumie wszystko OK.- skłamałam.
-To dobrze...


I tak zwyczajna rozmowa zamieniła się w bardzo osobiste zwierzenia.
-Ja go po prostu nie poznaję. Ostatnio tak bardzo się zmienił i zaczął mieć przede mną jakieś tajemnice. Na dodatek zaczął palić, a dobrze wie, co ja o tym myślę- żaliłam się.
-Nie martw się, w każdym związku dochodzi czasem do nieporozumień.
-Ale ja tak sobie myślę, czy powinnam w ogóle z nim zaczynać. Może on nie jest dla mnie?
-Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie, Mary.
-Nigdy nie miałam z kim tak pogadać, wiesz?
Przytuliłam się do niego.
-Zawsze możesz na mnie liczyć.
-Jesteś wspaniały, przy tobie zawsze czuję się bezpieczna. Tak, jak wtedy na wycieczce gdy zgubiła się Ruby. Nawet nie wiesz jak się cholernie bałam. Ale ty byłeś przy mnie ten cały czas. I wtedy na imprezie u Marka.. zawsze byłeś w tych momentach, w których Franka nie obchodziło co się ze mną dzieje- wyznałam.
Zbliżyłam się do niego, tak, że nasze usta dzieliły centymetry. Położyłam swoją dłoń na jego klacie. Czułam, jak szybko oddychał.
W tej chwili Frank dla mnie nie istniał.
Przymrużyłam oczy w momencie gdy nasze usta się spotkały. Położył swoją rękę na moim nagim udzie.
Całowaliśmy się kilka minut.
-Chyba jednak nie powinniśmy się całować, Mary.
-Nie martw się, Frank na to zasłużył. Nie potrzebny mi ktoś, kto kocha mnie tylko wtedy, gdy czegoś ode mnie chce- stwierdziłam z powagą.
-Oboje zachowaliśmy się wobec niego bardzo nieuczciwie.
-Boisz się, że Sade się dowie, a kazała ci się trzymać ode mnie z daleka?
-Nie, ale...
-Przynieś mi moje spodnie.
-Ale jeszcze nie są suche.
-Nieważne.
Przyniósł. Ubrałam je i poszłam założyć buty.
-Już idziesz?
-Pomyliłam się. Nie jesteś w niczym lepszy od Franka i całej reszty. Do niczego nie potraficie się przyznać.
Wyszłam nie mówiąc nawet ‘cześć’. Byłam jeszcze bardziej wściekła niż wcześniej, a w dodatku było mi cholernie zimno, głównie przez nie wyschnięte spodnie.
W domu już wszyscy spali. Przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki moja mama nie przyszła do mojego pokoju.
-Mary, Frank to był, bo powiedział, że nie odbierasz telefonu. Miałaś się podobno u niego uczyć...
-No i byłam. Tylko potem, no...Wstąpiłam na chwilkę do Sade i się zasiedziałam.
-Do Sade? Przecież ona tu przyszła razem z Frankiem i Gee, zapytać się czy nie ma cię w domu.
-Yyy, przejęzyczyłam się. Chciałam powiedzieć, że byłam u Sary.
-Aha, no to w takim razie dobranoc. I powiadom Franka, że wróciłaś, bo był bardzo zaniepokojony- powiedziała mama wychodząc z pokoju.
Nie miałam zamiaru mówić Frankowi, że jestem w domu. Nie miałam ochoty z nikim gadać, a już na pewno nie z facetami. Nie mogłam nawet nic powiedzieć Sade, bo ona pewnie przekazałaby to Gee, a od niego do Franka wiedzie krótka droga. Cholera... Kolejny raz uświadamiam sobie, że gdy tylko mi się układa, zawsze wszystko musi się popsuć. W takich chwilach jak ta miałam po prostu ochotę położyć się spać i obudzić, gdy będzie już po wszystkim. Tylko to wszystko nie było możliwe. Może za bardzo impulsywnie zareagowałam na zaistniałą sytuację? Znowu czułam to pieprzone poczucie winy. A przecież to nie przeze mnie! Gdyby Frank nie zaczął palić, nigdy nie całowałabym się z Dougiem. Dobra, przyznaję się, że przecież nie musiałam tego robić, ale tak jakoś samo wyszło... Trudno, co się stało to się nie odstanie, nie da się cofnąć czasu.
Położyłam się do łóżka, ale nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam co by było gdyby... Ale w końcu przyszedł taki moment, że padłam ze zmęczenia.



Obudził mnie dźwięk budzika. Ziewnęłam i przetarłam oczy. Tak bardzo nie miałam ochoty iść dzisiaj do szkoły. Nie odrobiła ani jednego zadania i nie chciałam spotkać Franka, co idąc do szkoły było nieuniknione. Pomimo wszystko poszłam.
Dougiego nie widziałam, natomiast Frank szybko dał znać o swojej obecności.
Siedziałam pod ścianą i próbowałam odrobić zadanie.
-Mary, nie obrażaj się na mnie- powiedział kucając przy mnie i kładąc swoją łapę na moim kolanie.
-Przeszkadzasz mi- odpowiedziałam wlepiając wzrok w zeszyt.
-Popatrz się na mnie. Przemyślałem sobie wszystko. Nie będę już palił, przysięgam.
Przeniosłam wzrok z zeszytu na jego rękę.
-Myślisz, że po każdym twoim wybryku wystarczy przeprosić? Pomyśl jak ja się czuję musząc to wszystko znosić.
-Rozumiem. Ale stwierdziłem, że zależy mi na tobie bardziej niż na wszystkim innym i dlatego przestanę.
-Przemyślę to, a teraz nie przeszkadzaj.
-Zadanie z matmy?
-Yhym.
-Możesz odpisać ode mnie- zaproponował.
-Niemożliwe, Frank ma zadanie- zaśmiałam się.
-Widzisz, zdarza się.
-No to dawaj.
-Ale wybaczysz mi?- spytał z nadzieją.
Westchnęłam.
-Ostatni raz.
-Dziękuję- odpowiedział uradowany, po czym pocałował mnie w policzek.
-Hej, czekaj. Daj ten zeszyt.
-A no tak. Zeszyt. Jasne. Już, sekundę.
Frank chyba trochę się zakręcił z radości.
Załatwiłam 2 problemy za jednym zamachem. O sytuacji z Dougiem wolałam nikomu nie wspominać.


-Mary, słyszałam o jakiejś sprzeczce z Frankiem- powiedziała Sade, korzystając z okazji, że jesteśmy w damskiej szatni i nie słyszy tego żaden z naszych chłopaków.
-Tak, było coś takiego- potwierdziłam zdejmując z siebie koszulkę.
-A o co poszło?
-Gdzie ja dałam dezodorant...-zignorowałam pytanie Sade. Wołałam nie rozpoczynać tego tematu bo bym jeszcze się wygadała i nie byłoby zbyt miło.
-Mary, słyszysz co do ciebie mówię?
-Co? Yhym, tak.
-Więc o co się pokłóciliście?
-Nieważne. Było minęło.
-No Mary, nie bądź takaaaa- błagała Sade.
Znalazłam w końcu dezodorant.
-Powiesz mi czy nie?
-No dobra. Frank palił.
-Co?- Sade nie kryła zdziwienia.
-To co powiedziałam. Wkurzyłam się trochę na niego. Ale obiecał, że już nie będzie.
-Dzięki bogu...Pokłócić się przed walentynkami.
-To już jutro!- dotarło do mnie.
-No tak. Wiesz już co ci Franek przygotował?
-Nie.
-Ja też nie mam pojęcia.
-Nie lubię niespodzianek- powiedziałam wrzucając strój na wf do torby.
-Nie? Przecież to przyjemne!
-Zależy dla kogo.
-Oj Mary, znając Frank to bardzo ci się to spodoba.
-No ja mam nadzieję.
-A jutro dostaniemy masę liścików od szkolnej poczty walentynkowej.
-Wysyłałaś komuś?
-Do Gee. I jeszcze kilku osób...
-Tak? Do jakich?- zainteresowałam się.
-Zobaczysz...



Następnego dnia w szkole było ogromne zamieszanie z tymi wszystkimi liścikami.
-Od kogo dostaliście?- spytał Gee.
-Ja od ciebie, Mary, Franka...-wymieniała Sade.
-Frank, ty zdrajco!- zaśmiałam się.
-Wynagrodzę ci to, słońce- zadeklarował.
-No ja myślę. Dostałam aż 4 niepodpisane liściki. Znaczy podpisane jako cisi wielbiciele.
-Zaczynam się robić zazdrosny...
-Franka, ty się lepiej przyznaj od kogo ta różowa karteczka- zauważyła Sade.
-No pokaż mi ją- powiedziałam i wyrwałam mu ją z ręki.
-I co?- dopytywał się Gee.
-Od Ade...-powiedziałam niezbyt uradowana.
-A ty masz od Douga i nie robię ci wyrzutów!- powiedział Frank.
-A czy ja sie czegoś czepiam? To przecież tylko zabawa!
-Zabawa? Jak szkoda, a ja już miałem nadzieję, że Sade zrobi to co mi napisała.
W tym momencie Sade nadepnęła Gee na stopę.
-Ał!! To bolało.
-Siedź cicho i schowaj tą kartkę- wysyczała Sade.
-Dobra, to my chyba nie będziemy wnikać co na niej pisze- powiedziałam.
-Czemu nie?- zapytał Frank.
-Bo nie- odpowiedziałam całując go delikatnie w usta.
-Ok, nie musimy tego wiedzieć- odpowiedział zadowolony Franek.


PO lekcjach niestety sama wróciłam do domu. Miałam cichą nadzieję, że wybierzemy się gdzieś z Frankiem, ale gdy zbliżyła się osiemnasta zaczęłam w to szczerze wątpić. Pomyślałam, że Sade i Gee na pewno się świetnie bawią, podczas gdy ja siedzę sama jak palec i się nudzę. Ktoś zadzwonił do drzwi.
-Mary otwórz bo ja jestem zajęta- zawołała z dołu mama.
Zeszłam niechętnie zobaczyć kto przyszedł. Otworzyłam drzwi. Na progu stał Frank z ogromnym bukietem czerwonych róż.
-Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek, kochanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 21:59, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

Miałam wielkie trudności z przeczytaniem tego (skutecznie przeszkadzali mi znajomi na gg) ale dałm radę XDDD
Świetne ;*
Lov ju bejbe ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 22:01, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

ja Cię też ;*****
starałam się, ale głownie to z nudów w domu pisałam xDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 22:04, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

Nuda bardzo Ci się przydała XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 22:05, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

taaak xD na następny raz też planuję mniej więcej tyle xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 22:06, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

Ooooł XD
Super xDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 22:13, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

podobało się "i tak powstanie mcr" xD ???


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 22:18, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

Nooom XD
Świetny pomysł z tym miałaś XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 22:20, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

xD dzięki
dzwoniłam do Franka i się konsultowałam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 22:22, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

Frank się przydaje czasem do czegoś XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 22:22, 08 Wrz 2007 Powrót do góry

oj taaaaak
skojarzenia mam xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)