Forum Rock Music Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Opo mags Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 19:11, 20 Paź 2007 Powrót do góry

bo pani powiedziała, że ci co się spóźnią będą mieli przechlapane
a że G i S już jej wcześniej podpadli..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 19:12, 20 Paź 2007 Powrót do góry

o qrczeeee... xP
to będzie jazda XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 19:14, 20 Paź 2007 Powrót do góry

taaak Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Sob 19:27, 20 Paź 2007 Powrót do góry

już się boję XDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 21:19, 20 Paź 2007 Powrót do góry

oj słusznie
jestem nieobliczalna xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Pią 19:52, 30 Lis 2007 Powrót do góry

Wpadłam na pewien pomysł:
-Poczekajcie. Może zadzwonię do Doug...
-Może lepiej ja zadzwonię do Marka- wtrącił pospiesznie Frank.
Westchnęłam. Totalnie przestawałam go rozumieć. Ta jego zadość... Co ja niby złego robiłam?! A może...Może on dowiedział się co zaszło u Dougiego? Tylko od kogo? Przecież nikomu nie wspominałam, że się z nim całowałam... Jednak nie pozwolono mi za długo rozmyślać.
Frank odszedł na bok i zadzwonił.
-Cześć Mark....No i gdzie jesteście?....Nie przyszła?...A my czekamy tutaj pod bramą....Dobra, to przyjdźcie po nas i razem jej poszukamy.
-I co?- zapytał Gee.
-Ale jaja. Wszyscy stawili się na zbiórkę, ale pani nie przyszła. Szukają jej, ale powiedziałem, żeby po nas przyszli- wyjaśnił rozbawiony całą zaszłą sytuacją Frank.
-Widzisz Sade, nie było się o co martwić- pocieszyłam przyjaciółkę.
Odpowiedziała mi wymuszonym uśmiechem.
Po chwili zjawiła się chyba cała nasza klasa z Markiem na czele.
-Na co czekacie? Chodźmy jej szukać!- powiedział Frank.
Z miny Sade wywnioskowałam, że raczej nie miała teraz ochoty wałęsać się po ZOO.
-Wiecie co? Może lepiej byłoby siedzieć w jednym miejscu. Co jeśli ona też nas teraz szuka? Jak zaczniemy szukać się nawzajem to nic z tego nie wyjdzie. A jak będziemy czekać w miejscu zbiórki to i problemów nie będzie, że jej nie posłuchaliśmy. Z siedzenia tu będzie więcej pożytku więc nie wiem jak wy, ale ja jednak wolę tu posiedzieć, bo po tym spacerze po ZOO to mnie już nogi bolą, a was pewnie też jak jeszcze szukaliście pani, więc siadajmy i czekajmy- wygłosiłam zawiłą przemowę.
-No nie wiem jak wy, ale ja zostaję na pewno- dodała Sade.
-To ja też- przytaknął Gee i usiadł koło swojej dziewczyny.
-No i ja- powiedział niechętnie Frank.
Za nimi została reszta, więc musieliśmy teraz tylko cierpliwie siedzieć.
Sade i Gee zajęli się oczywiście sobą, Frank dyskutował o czymś z Markiem, no a ja biedna jak zawsze zostałam sama.
Siedziałam wysłuchując sprzeczki Marka i Franka na jakże interesujący temat: jak pokonać potwora z 69 poziomu ich kretyńskiej gry.
-Mówię ci przecież, że ten czar nic ci nie da! Trzeba to jakoś inaczej rozegrać- tłumaczył Frank.
-No ale nie można na przykład użyć tego proszku, który dostaje się od czarownicy w jaskini?- spytał Mark.
-Ten smok jest odporny na wszystkie magiczne sztuczki, więc nie ma szans.
-Wiecie co wam radzę? Dajcie mu jakąś pannę i niech ją zeżre, a wy w tym czasie przejdźcie obok- poradziłam nie mogąc już wytrzymać ich głupiej dyskusji.
-Mary to jest dobry pomysł!- powiedział Mark.
-Zapomniałeś, że w tej grze nie ma żadnych dziewic?- spytał Frank.
-Jak to?- zdziwił się Mark.
-No bo przecież ja tam jestem- wyjaśnił Frank i razem ze swoim kumplem roześmiał się, jakby opowiedział właśnie jakiś błyskotliwy żart.
Poszłam sobie od nich i wpadł na mnie- a to było do przewidzenia- Dougie.
-Cześć Mary.
-Hej- rzuciłam i poszłam dalej.
-Gdzie się tak spieszysz?
-Eee, właściwie to nigdzie.
-No to może usiadłabyś sobie koło mnie?
-Czemu nie- odparłam z uśmiechem.
-Podoba ci się na wycieczce?
-Tak. Chociaż pogoda jest nieładna.
-Mogło być o wiele gorzej.
-To na pewno- zaśmiałam się.
-Tak sobie myślałem czy w ramach koleżeństwa nie poszłabyś ze mną w weekend do kina?
-Ale yyy, no nie wiem...
-To zastanów się- odpowiedział Dougie.
Znowu ogarnęła mnie pokusa zrobienia Frankowi na złość.
-Wybacz, ale akurat mam inne plany- odpowiedziałam w sumie zgodnie z prawdą, bo przecież obiecaliśmy, że wpadniemy do Tima
-Szkoda...
-Nie sądzę- odpowiedziałam i wróciłam do mojej ekipy.
-Pani idzie- zauważył w pewnej chwili Mark.
Faktycznie szła i to cała rozanielona w towarzystwie... kierownika hotelu.
-Nie wiedziałam, że jego też zabiera na wycieczkę- powiedziała równie zdziwiona jak ja Sade.
-Zakochała się- dodałam.
-I to bardzo- stwierdziła Sade.
W końcu pani nas zobaczyła.
-No co tak stoicie? Ustawiać się w pary i wracamy!- powiedziała radośnie.




-No i czeka nas koniec wycieczki jak w telenoweli- powiedział Frank przypatrując się naszej wychowawczyni czule żegnającej się z jej wycieczkową miłością.
-W końcu do domu- sapnęła Sade.
-Nie podobało się wam?- spytałam zdziwiona.
-Powiedzmy, że trochę za dużo wrażeń jak na jeden raz- powiedział Gerard.
-O wiele za dużo- poprawiła Sade.
Frank oczywiście się do mnie nie odzywał bo rozmawiałam z Dougiem.
-Ja was na prawdę nie rozumiem. Gdyby tak miał wyglądać mój związek to chyba bym psychicznie nie wytrzymała- powiedziała Sade w trakcie podroży do domu.
-To nie moja wina, że on jest tak chorobliwie zazdrosny. On też rozmawia z wieloma dziewczynami i czy za każdym razem się za to na niego obrażam? Jak Frank może rozmawiać z Ade to ja mogę z Dougiem!
-No właśnie...
-Co no właśnie?
-Ty mu po prostu chcesz zrobić na złość.
-A on jest święty? Pf, ja już dobrze wiem jak flirtuje z Ade.
-Nie bronię ani ciebie, ani jego. Obydwoje robicie sobie na złość i obydwoje jesteście winni tej sytuacji. I nie mów, że ty się nie wkurzasz kiedy on gada z Ade.
-Wkurzam się, ale to nie to samo!
-To jest dokładnie to samo Mary.
-Nieprawda!
-Ok., nie mam zamiaru się z tobą sprzeczać- odpowiedziała Sade tym samym kończąc rozmowę.



To był wyjątkowo pechowy dzień, bo jeszcze wieczorem zadzwonił Tim i powiedział, że przekłada imprezę na przyszłą sobotę. Humor miałam totalnie zepsuty, a ostatnia deska ratunku z której nie miałam najmniejszej chęci skorzystać nazywała się Dougie...
Z tych właśnie powodów sobota zapowiadała się bardzo nudno. Ale za to miałam dużo czasu na przemyślenia. Doszłam do wniosku, że wybiorę się do Franka no i... miejmy nadzieję będzie jak dawniej.
Drzwi otworzyła mi jego mama.
-Och witaj Mary! Co u ciebie słychać?
-Wszystko w porządku- odpowiedziałam.
-Frank jest u siebie w pokoju. Powiem ci tak między nami, że po powrocie z wycieczki nawet nie chciał opowiedzieć jak było, tylko zamknął się u siebie. Może ty wiesz co się stało?
-Niestety nie. Porozmawiam z nim i wszystko będzie dobrze- zapewniłam.
-Dziękuję ci.
-Nie ma za co- odparłam z uśmiechem i poszłam do pokoju Franka.
Grał na komputerze oczywiście w swoją ulubiona grę.
-Cześć- powiedziałam.
-O, hej- rzucił nie odrywając wzroku od ekranu.
-Dalej masz mi za złe, że gadałam z Dougiem?
-Ja? No co ty...
-Przecież się do mnie nie odzywasz, więc coś musi być nie tak.
-Wydaje ci się.
-Nie rób ze mnie głupiej. A poza tym jak ze mną rozmawiasz mógłbyś się na mnie patrzeć, nie?!
-Gram.
-Grałeś- sprostowałam i wyłączyłam mu komputer.
-Hej! Czemu to zrobiłaś?! Już prawie pokonałbym smoka!
-Rozumiem. Gra jest dla ciebie ważniejsza niż ja więc chyba damy sobie spokój- rzuciłam na dowiedzenia i ulotniłam się z jego domu szybciej niż dałoby się powiedzieć „czekaj”. Z resztą Frank i tak nie raczył mnie zatrzymywać.
Wracałam do domu z trudem powstrzymując łzy. Tak nie mogło dalej być...Stwierdziłam, że trzeba coś zrobić i to jak najszybciej.
Wsiadłam do autobusu i pojechałam do Sade. Czułam potrzebę wyżalenia się komuś.
Niestety nie było jej w domu, bo jak powiedziała mi jej siostra, wyszła gdzieś z Gee.
Wróciłam do domu przez park. Przypomniało mi się co robiłam tu z Frankiem przed wycieczką ( Ade, ty jesteś jedyną wtajemniczoną xD Pozwolisz chyba, że reszcie potem wyjaśnię? xD) i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Wpadłam do domu, akurat gdy mama podawała obiad.
-Mary chodź coś zjeść- zawołała.
-Dobra- odkrzyknęłam włączając komputer.
Zeszłam na dół.
-Gdzie tata?- zapytałam zdziwiona jego nieobecnością.
-Nie obchodzi mnie to –odparła szorstko. Aha, znowu musieli się pokłócić.
-No to ja sobie wezmę obiad na górę.
-Nie możesz zjeść przy stole?- spytała z wyrzutem.
-Mogę- odpowiedziałam.
-Więc nie wydziwiaj.
-Dobra...
Dla świętego spokoju zjadłam w jadalni.
Widocznie nie tylko mi się nie układało...
W pokoju usiadłam do komputera. Mark do mnie napisał.
Mark: Słyszałem, że zerwałaś z Frankiem.
Ja: A skąd to wiesz?
Mark: Mam swoje źródła ;]
Mark: Więc jak?
Ja: Nie zerwałam z nim, ale chętnie dorwę tego, kto to powiedział xp
Mark: Od razu mówię, że to nie byłem ja xD
Ja: Tak się mnie boisz?
Mark: Ciebie?
Mark: No co ty...
Ja: A tak przy okazji to Frank ci coś mówił?
Mark: A co masz na myśli?
Ja: Że się pokłóciliśmy
Ja: Albo coś w tym rodzaju...
Mark: A pokłóciliście się?
Ja: Nie wyciągniesz tego ze mnie ty plotkarzu xD
Mark: Hah, ok. Tylko tak się spytałem.
Ja: No jasne, uważaj, żebym ci nie uwierzyła xD
„Tim przesyła wiadomość”
Tim: Cześć
Ja: Hej Wink
Tim: Mam nadzieję że nie gniewasz się na mnie?
Ja: Za co?
Tim: Za odwołanie imprezy.
Tim: Starsi jednak zostali w domu na weekend xp
Ja: Mówi się trudno ;]
Tim: Obiecuję, że to co stanie się za tydzień wszyscy zapamiętają do końca życia Razz
Ja: Taaak? A czemu?
Tim: Nie powiem Razz
Ja: To nie licz na taniec ze mną xD
Tim: Szantażystka ?
„Mark przesyła wiadomość”
Mark: Idziesz w poniedziałek do szkoły?
Ja: Tak
Mark: Nie zapomnij o pracy na biologię ;]
Ja: Ja jej nie mam
Mark: To kto ją brał do domu?
Ja: Może Gee?
Mark: Pytałem xp
Mark: Ani Gee, ani Sade xp
Ja: Więc kto?
Ja: Może Frank?
Mark: Nie ?
Ja: Nawet mi nie mów, że zginęła xp
„Sade przesyła wiadomość”
Sade: Mary, powiedz, że ty masz pracę na biologię! Błagam cię! ???
Ja: Nie mam!
Sade: To kto ją ma?
„Mark przesyła wiadomość”
Mark: Co my teraz zrobimy?
Ja: Nie wiem xp
„Sade przesyła wiadomość”
Sade: A może Frank ją ma?
Ja: Mark mówi, że nie xp
„Frank jest dostępny”
„Gee przesyła wiadomość”
Gee: Na pewno nie masz naszej pracy?
Ja: Na pewno xp
„Tim przesyła wiadomość”
Tim: Ja spadam
Ja: Pa :*
Tim: :*
„Tim jest niedostępny”
„Sade przesyła wiadomość”
Sade: Trzeba chyba będzie robić wszystko na nowo xp
Ja: Nie zdążymy Sade xp
„Frank przesyła wiadomość”
Frank: Nie róbcie zamieszania
Ja: Odwal się xp
Frank: Jak nie chcesz się dowiedzieć, kto ma pracę to nie...
Ja: No to kto ją ma mądralo? Razz
Frank: Nikt
Ja: Amerykę odkryłeś xp
Frank: Oddaliśmy ją pani przed wycieczką
Ja: No przecież!
Ja: Dzięki :*
„Frank jest niedostępny”
„Zmień opis: Oddaliśmy już pracę wy moje sieroty!”
„Sade przesyła wiadomość”
Sade: Faktycznie! Mary jesteś genialna :***
Ja: To Frank mi przypomniał...
„Mark przesyła wiadomość”
Mark: Oddaliśmy ją przed wycieczką?
Ja: Frank tak powiedział
Mark: Aha...
„Gee przesyła wiadomość“
Gee: No i po problemie ;]
Ja: Tak ^^
„Dougie jest dostępny”
„Sade przesyła wiadomość”
Sade: Siostra powiedziała mi, że dziś u mnie byłaś.
Ja: Byłam
Sade: A chciałaś coś?
Ja: Pogadać
Ja: Ale nie chciałabym, to znaczy wolałabym się z tobą spotkać
Sade: Tylko dziś jeszcze gdzieś wychodzę no i nie da rady
Sade: Chyba, że to jest bardzo pilne...
Ja: Nie zawracaj sobie mną głowy ;]
Sade: No jak chcesz ?
Sade: To ja lecę, bo się Gerry będzie niecierpliwił xD
Ja: No to udanej randki ?
Sade: Dzięki
Sade: Pa
Sade: :*
Ja: Papa :*
„Sade jest niedostępny”
„Gee jest niedostępny”
„Dougie przesyła wiadomość”
Dougie: Hej Mary ;***
Ja: Cześć ^^
Dougie: Widzę, że jednak siedzisz w domu
Ja: Plany się trochę zmieniły xp
Dougie: Więc teraz nie miała byś nic przeciwko?
Dougie: Żebyśmy gdzieś wyskoczyli
Ja: Hm
Dougie: ?
Ja: To o której?
Dougie: Jak tylko będziesz gotowa ?????
Ja: To za godzinkę ok.?
Dougie: Ok. ? Przyjdę po ciebie
Ja: Dobra
Ja: A gdzie pójdziemy?
Dougie: Do kina
Dougie: Jeśli oczywiście chcesz ?
Ja: Jasne ;]
Dougie: To do zobaczenia :*
„Dougie jest niedostępny”
„Zmień opis: (Niedostępny) Kino z D ^^ „
„Frank jest dostępny”
Wyłączyłam komputer i poszłam poszukać najbardziej seksownych ciuchów, jakie posiadam.
Na zewnątrz było dość ciepło, więc wybrałam top z dekoltem i mini spódniczkę. Rzadko chodziłam w czymś takim, ale w sumie dlaczego nie...? Potem szybki makijaż i fryzura, w biegu wrzucone rzeczy do torebki, oczywiście tylko te najpotrzebniejsze, w efekcie czego ważyła ona chyba ze sto kilo i równie szybka decyzja które buty założyć, bo już rozległ się dzwonek do drzwi.
-Cześć Dougie- powiedziałam lekko zasapana po sprincie na dół. W sumie mogłam zjechać po poręczy, bo bieg w tych nowych bucikach nie był za komfortowy.
-Ślicznie wyglądasz- stwierdził badawczo mi się przyglądając.
Uśmiechnęłam się promiennie.
-No to idziemy- powiedziałam dziarsko i już chciałam wyjść, ale Doug mnie przystopował.
-Zapomniałaś o torebce- przypomniał.
-Faktycznie, chyba się trochę zakręciłam- przyznałam z uśmiechem.
-Trochę...
-Gdzie idziesz Mary? Frank przyszedł?- spytała mama. Tej mi tu jeszcze brakowało...
-Nie mamo, to nie Frank. Idę do kina.
-O której wrócisz?
-Nie wiem.
-Tylko nie za późno!
-Mamoo daj spokój.
-No to idź już.
Wyszliśmy za drzwi i westchnęłam.
-Nie przejmuj się mamą, ona zawsze odstawia taki cyrk- wyjaśniłam.
-Może po prostu się o ciebie troszczy.
-Chciałabym... Z resztą skończmy o mojej mamie. Na jaki film idziemy?
-Pomyślałem, że będziesz chciała wybrać, bo ja się nie znam.
-Jakoś dziś mi to obojętne.
- Może komedia romantyczna?
-Zanudzisz się chyba na śmierć.
-Ja lubię wszystkie gatunki. Horror?
-Oj nie, tylko nie horrory. Zawsze chodziłam na nie z Frankiem.
-No to jakiś film akcji?
-Może być.
W końcu wybraliśmy jakiś film, który okazał się raczej przeciętny i najzwyczajniej w świecie każde z nas poszło do domu. Zero pocałunków. Zero przytulania. Nic, co wykraczałoby poza granice czysto koleżeńskie.
Kontynuuając, wróciłam do domu i z powrotem usiadłam do komputera. Gdy tylko zmieniłam status na dostepny, napisał do mnie Frank.
Frank: I jak się udała randka z Dougiem?
Ja: Nic ci do tego xp
Frank: No już się tak nie denerwuj, od tego robią się zmarszczki Razz
Ja: Daruj sobie... Poza tym nie było żadnej randki
Frank: Więc jak to nazwiesz?
Ja: Po prostu spotkałam się z kolegą z klasy, czy to zbrodnia?
Frank: Oczywiście, że nie
Ja: Więc nie rozumiem dlaczego tak się wypytujesz
Ja: Może jeszcze zaczniesz mnie śledzić?
Ja: Jesteś chory
„Zmień status: niedostępny”.
Po chwili zadzwoniła moja komórka. Na wyświetlaczu pojawił się napis „Frank”.
Odrzuciłam rozmowę.



-Nienawidzę poniedziałków- sapnęła Sade na matematyce.
-Ja nienawidzę każdego dnia- powiedziałam.
-Co ty od soboty taka wkurzona jesteś?
-No bo...
-Niech zgadnę, że ma to jakiś związek z Frankiem.
-Poszłam z Dougiem do kina. Oczywiście Frank zaczął się mnie czepiać, jak zawsze.
-Mary, ja nie chce się wtrącać w wasz związek, ale może naprawdę daruj sobie Dougiego...
-Dlaczego? Nie mam już prawa się z nikim kumplować? Jeszcze trochę, a ten zazdrośnik zabroni mi z tobą rozmawiać, bo stwierdzi, że go z tobą zdradzam...
-Ej, bez przesady. Może jednak się z nim pogodzisz?
-Nie mam do niego siły. Ale spróbuję, ze względu na ciebie i Gee, ze względu na naszą przyjaźń.
-Wszystko się ułoży- pocieszyła mnie Sade.
-Niestety ja i Frank to nie ty i Gee- powiedziałam na tyle cicho, że nikt nie usłyszał.
-Mark wygląda całkiem nieźle, prawda?
-A co by miało być nie tak?
-Przecież rozstał się z tą jak jej tam...
-Jak to? Kiedy?
-Po wycieczce. Mówiłam ci przecież...
-Nie przypominam sobie.
-Tworzyli całkiem fajną parę. W sumie cieszę się, że Mark tego jakoś specjalnie nie przeżywa.
-Może nie daje tego po sobie poznać...
-Może. W każdym razie ta wycieczka była jakaś pechowa.
-Tak, dla mnie wszystko jest pechowe.
-Trochę wiary w siebie.
-Nie mam twojego entuzjazmu Sade.
-Kiedyś miałaś...
-To było kiedyś, a od tamtej pory moje życie wywróciło się 180 stopni. Tylko w złym kierunku....



-Idziemy po lekcjach na pizzę?- zaproponował Mark.
-Czemu nie- przytaknął Gerard.
-A wy?- tym razem Mark skierował pytanie do mnie i Franka.
-Dobra- odparłam bez entuzjazmu.
-No to ustalone- powiedziała Sade.
-Frank, możemy pogadać?- spytałam ostrożnie.
-Jasne- odparł i odeszliśmy trochę na bok.
-Słuchaj, nie myśl, że moje stanowisko w sprawie twojej zazdrości się jakkolwiek zmieniło. Nie chcę tylko, żeby przez nas rozpadła się nasza paczka. Jeśli masz coś do mnie, to załatwmy to między sobą, ale reszty do tego nie wplątujmy. Zrób to ze względu na nich, nie na mnie. Pogódź się z tym, że oprócz ciebie w moim życiu są inni chłopcy, tylko jako kumple, na prawdę nic innego. Chyba, że nie chcesz. Więc... Rozstańmy się jako przyjaciele.
-Dobrze, dajmy sobie trochę czasu. Potem sama zdecyduj czy chcesz ze mną zostać, czy wolisz Dou...kogoś innego. Myślę, że tak będzie w porządku.
-Tak. Tak będzie w porządku.
Frank chciał mnie pocałować, ale odwróciłam się i odeszłam...



-Impreza będzie na basenie, cała okolica zapamięta ten dzień- Mark wyjawiał nam szczegóły zabawy u Tima między kolejnymi kęsami pizzy- Tim powiedział, że liczy na bardzo skąpe bikini, dziewczyny.
-Może sobie liczyć- zaśmiała się Sade.
-Ekipa będzie ta, co zawsze?- zapytał Frank.
-A, nie wiem. Ci co ich znam to będą na pewno, ale co do reszty nie jestem pewien. No chyba, że masz na myśli kogoś konkretnego, to mogę spytać.
-Nie, tak ogólnie chciałem wiedzieć.
-A, to spoko. Sade, nalej mi coli- powiedział Mark.
-Co ja jestem twoją służącą?
-Nie, ale mogłabyś być milsza. Mary, może ty?
-Jeśli ładnie poprosisz...
-Ładnie to znaczy jak?- spytał Mark z łobuzerskim uśmiechem.
Niestety zadzwonił mój telefon i nie mogłam udzielić mu odpowiedzi.
-Tak?
-Cześć Mary. Tu Ade. Mogłabym zająć ci chwilkę?
-Jasne...
-Słuchaj, masz może nowy numer Franka?
-Nowy?
-No tak. Ciągle odbierał jakiś facet, który mówił mi, że pomyłka, a przecież wiele razy dzwoniłam pod ten numer i odbierał Frank. Pisałam też na gadu i nie odpisywał... W szkole się do mnie nie odzywa...
-Nie mam numeru Franka. Muszę kończyć, cześć.
-Cześć.
-Ja już idę- powiedziałam.
-Czemu?- zapytała Sade, ale udałam, że nie słyszę.
-Frank, odprowadzisz mnie?
-Jasne.
Pożegnałam się ze wszystkimi i poczekałam na Franka przed lokalem.
-Co się stało?- zapytał narzucając na siebie bluzę.
-Zmieniłeś numer komórki?
-Tak.
-Podobno unikasz Ade...
-Dzwoniła do ciebie, tak?
-Chciała twój nowy numer.
-Bo ja... pomyślałem sobie, że jeśli przestanę się zadawać z Ade, to...
-..to ja przestanę z Dougiem?
-Nie! Że wtedy mi wybaczysz...
-Frank, nie zabraniam ci się z nikim spotykać.
-Ale może wtedy mi by było łatwiej.
-Nie wiem, rób jak chcesz. Mamy ustalenia i trzymajmy się nich, Ok.?
-Ok...



-No Mary, widzę, że mogę być z ciebie zadowolony- zaśmiał się Tim bacznie przyglądając się mojemu strojowi kąpielowemu.
Z wielkich głośników grała taneczna muzyka, kilka osób już było w basenie, a pozostali tańczyli na brzegu.
-Miłej zabawy- powiedział Tim- Liczę na jeden wolny z tobą.
-Jasne- odpowiedziałam i poszłam się rozejrzeć. Po chwili dostrzegłam w tłumie Sade, Franka i Gerry’ego. Przepchałam się do nich potykając się o jedne z wielu ręczników walających się wokoło.
-Cześć- powiedziałam. Frank z zaskoczenia pocałował mnie prawie w usta.
Hm, a ja sądziłam, że o b y d w o j e trzymamy się umowy.
-Masz nowy strój kąpielowy- zauważyłam patrząc na Sade.
-Kupiłam sobie na imprezę.
-Ładny- przyznałam.
-Dzięki.
-Gdzie kupiłaś?
-Ej dziewczyny, skończcie te rozmowy- poprosił Gee i pociągnął Sade do stolika z napojami.
-Już się zmęczyli?- zaśmiał się Frank próbując rozluźnić atmosferę.
-Może- odpowiedziałam rozglądając się za kimś innym do towarzystwa.
-Nie chcesz ze mną gadać, tak?- zauważył Frank.
-To nie tak.
-Więc jak?
-No bo ty.. nie dotrzymujesz naszej umowy.
-Czemu?
-Próbowałeś mnie pocałować...
-To już od teraz jesteś nietykalna czy co? Przyjaciółki nie mogę pocałować?
-Frank, ale była umowa...
-No to co?!- wrzasnął Frank i sobie poszedł.
Impreza zapowiadała się wprost genialnie...
Próbowałam jednak zachować pozory i udawać, że świetnie się bawię.
Oczywiście na pierwszym wolnym podszedł do mnie (i to naprawdę błyskawicznie, biorąc pod uwagę te dzikie tłumy ludzi) Tim i zaprosił mnie do tańca.
-Co Frank taki wkurzony?- zapytał Tim, gdy tańczyłam uwieszona na jego ramieniu.
-Nie wiem. Pewnie na mnie, z resztą jemu zawsze coś nie pasuje.
-Rozumiem, że małżeńska sprzeczka?
-Raczej kłótnia rozwiedzionych- poprawiłam.
-Nie wypada pytać, ale zerwałaś z nim?
-Teoretycznie nie...
-A praktycznie?
-Na to wygląda. Ale nie martw się, jakoś się pozbieram- zapewniłam siląc się na uśmiech.
Tim zamyślił się, no przynajmniej tak mi się wydawało.
-A gdzie twoje dziewczyny?- zapytałam.
-Moje kuzynki?
-Nie, Kate i Janis.
-No to właśnie mówię.
-To...to są twoje kuzynki?- spytałam zaskoczona.
-No- cóż za lakoniczne wyjaśnienie.
-Ale jak to?
-Normalnie. No wiesz, niby daleka rodzina, ale zawsze. Czasem do mnie przyjeżdżają to muszę je mieć w swojej opiece.
-Rozumiem- powiedziałam chociaż nie rozumiałam nic.
Taniec się skończył, a ja poszłam po Sade.
Opowiedziałam jej wszystko czego dowiedziałam się od Tima.
-Niemożliwe!- powiedziała Sade, a minę miała taką, jakbym zapewniała ją, że właśnie na imprezę wpadł sam prezydent USA.
-Też tak myślałam, ale jednak...
-Mary, zgubiłam gdzieś Gee. Widzisz go?
Rozglądnęłam się i nagle mój wzrok zatrzymał się na najbardziej boskim facecie, jakiego w życiu widziałam. Stał kilka metrów ode mnie, po drugiej stronie basenu w otoczeniu kilku dziewczyn. Opowiadał im o czymś żywo gestykulując, a one chichotały. Facet miał jak na moje oko 185 cm wzrostu, krótkie blond włosy i chyba najładniej wyrzeźbione ciało spośród wszystkich tu obecnych. A trzeba to przyznać- facetów na imprezie było na prawdę wielu.
-Mary? Wszystko w porządku?- zapytała Sade.
-Yhym.
-Na co ty się tak gapisz?
Co miałam powiedzieć? „Sade tam stoi chłopak, którego aż ma się ochotę zgwałcić?”
Wskazałam jej go.
Sade przez chwilę bacznie się mu przyglądała, a potem przeniosła wzrok na mnie.
-Nigdy nie widziałaś chłopaka w spodenkach?
-Nie chodzi o to. Nie widzisz jak on wygląda?
-Normalnie.
-Sade, czy ty próbujesz mi wmówić, że to jakiś przeciętny gość? Przecież on wygląda sto razy lepiej niż wszyscy faceci na Ziemi! No, a przynajmniej w naszym mieście...
-Wybacz, ale ja go tak nie postrzegam.
-Dobra, rozumiem, że dla ciebie Gee jest naj idealniejszy, ale zapomnij o nim na chwilę i powiedz, co sądzisz o tamtym.
-Ma niezłe ciało i chyba z niego podrywacz. Nic poza tym.
-Ma boskie ciało!- poprawiłam z zachwytem.
-Oj daj spokój. Chodźmy do basenu.
Spełniłam prośbę Sade, ale gdy tylko znalazłam się w wodzie i chciałam jeszcze powpatrywać się w mojego przystojniaka, ten gdzieś zniknął.



Pół godziny później niezadowolona (bo przystojniak gdzieś zniknął) i spragniona wyszłam z basenu po coś do picia. Przewiesiłam sobie przez ramię jeden z ręczników położonych na leżakach przy basenie i stanęłam w kolejce po drinka. Gdy w końcu doczekałam się na swoją kolej, odwróciłam się gwałtownie i...
...cała zawartość mojej szklanki wylądowała na facecie stojącym za mną. Popatrzyłam się na niego i odkryłam, że to było moje bóstwo znad brzegu basenu. Byłam bliska zawału serca. Wzięłam ręcznik z mojego ramienia i rzuciłam mu nim w twarz, po czym ulotniłam się błyskawicznie. Dopiero po chwili dotarło do mnie co ja zrobiłam. Taki wstyd... Myślałam, że dostanę zawału. Na dodatek mimo usilnych poszukiwań nie znalazłam nikogo znajomego. NIKOGO!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Pią 20:10, 30 Lis 2007 Powrót do góry

zajebiaszcze xd
najlepszy fragment z gadu-gadu XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Pią 22:00, 30 Lis 2007 Powrót do góry

no sie wie xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 23:00, 08 Gru 2007 Powrót do góry

Postanowiłam jednak zachować spokój. No, jeśli zachowaniem spokoju można nazwać zwianie na drugi koniec basenu...
-Mary! Czekaj!- zawołał ktoś. Obróciłam się i... jak zwykle facet, który ma po prostu najgorsze wyczucie czasu na świecie – Dougie.
-Co?- spytałam oschle.
-Chciałem, tego yyy zatańczyć.
-Ze mną?
-No...
-Nie mam czasu.
-Ale Mary!
-Powiedziałam, że nie. Mówię niewyraźnie, czy nie rozumiesz po angielsku?
-To chociaż chodź pogadać.
-No dobra- uległam w końcu. Poszliśmy koło domu Tima w bardziej zaciszne miejsce.
-Tylko szybko, bo nie mam czasu- zaznaczyłam od razu.
-Słuchaj, nie wiem co się stało, ale chciałem ci tylko powiedzieć, że...
-Że co?- przerwałam.
-To znacz nie myśl, że wykorzystuję sytuację albo coś, tylko...Długo się zabierałem za powiedzenie ci tego i chyba nie mogę dłużej czekać.
-Tak, nie możesz. Bo ja już sobie idę- potwierdziłam.
-Nie! Posłuchaj wiem, że to zabrzmi idiotycznie, ale jestem już pewien.
-Boże, nie przedłużaj już- powiedziałam wkurzona. Jak mogłam nie domyślić się do czego on zmierza? Chyba byłam chwilowo zamyślona.
-Ja...Kocham cię Mary.
-C O ?! Chyba sobie ż a r t u j e s z.
Nie, po jego minie wywnioskowałam, że wcale nie żartował.
-Jestem głupi, po co ja to w ogóle mówiłem...
-Dougie, o Boże przepraszam- powiedziałam kładąc rękę na jego ramieniu- Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało.
-Rozumiem. To znaczy właściwie nie rozumiem, ale nic na siłę- powiedział odchodząc.
Cholera...
Stałam sama w cieniu ogromnego domu i nie wiedziałam co właściwie mam zrobić.
Nagle usłyszałam jakieś hałasy z tyłu, gdzie parkowały samochody i zerknęłam tam. Chociaż po dźwiękach można było się wszystkiego domyślić. To tu znikały na chwilę wszystkie pary...No i co zobaczyłam? Gee i Sade. No to wyjaśniło mi się czemu nigdzie nie mogłam ich znaleźć.
Wycofałam się po cichu.
Już powoli zaczynałam myśleć, że mam strasznie pechowy dzień. A i taka moja mała rada: nigdy nie chodź zamyślonym przy brzegu basenu, bo ktoś to może wykorzystać. W moim przypadku ktoś to znaczy Tim, który w biegu objął mnie i wpadliśmy razem do basenu z gigantycznym pluskiem i oklaskami widzów... Przypomnijcie mi, żebym w domu znalazła linijkę...( musiałam xD)
-Ty głupku!- wydarłam się na Tima ze łzami w oczach. Łzami śmiechu oczywiście- Coś ty zrobił?
-Wrzuciłem cię do basenu.
-No to wow. Tyle się domyśliłam.
-A dostanę buziaka?
-Tim!
-Małego buziaczka?
Ej no dobra. Wcale nie musiałam. Ale to był naprawdę mały buziak! NO wiecie, tylko po przyjacielsku. Prawie...Ale o tym cicho.
-Poza tym chciałem powiedzieć ci, że Chris się o ciebie pytał.
-Kto?
-Chris, mój kumpel.
-Nie znam żadnego Chrisa- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chodzi o tego chłopaka w czerwonych szortach- powiedział Tim wskazując mi jednego gościa.
-O Boże- aż zasłoniłam dłonią usta z wrażenia.
Spokojnie, tylko spokojnie. Poukładajmy fakty. Mój ósmy cud świata ma na imię Chris i zdaje się, że chce mnie zabić.
-NO to fajnie było..- powiedziałam.
-Coś nie tak, Mary?
-Tim! Ja wylałam na niego mojego drinka i zwiałam, czujesz? On mnie przecież zabije!
-Chris? Wątpię. Wygląda na to, że wpadłaś mu w oko. I szczerze mówiąc nie dziwię się mu.
-Ty cholerny podrywaczu!- powiedziałam ze śmiechem.
-Idź do niego.
-Nie!- zaprotestowałam.
-Mary, każda dziewczyna chciałaby być na twoim miejscu!
-A niby czemu?
-No chyba mi nie powiesz, że on nie jest przystojny, bo zwątpię w twoją orientację.
-Hahaha, bardzo śmieszne... Jest przystojny i co?
-Hm, może miedzy innymi to, że jest aktorem. Może nie bardzo znanym, ale ma za sobą trochę ról.
-To nie zmienia faktu, że chce mnie zabić, Tim!
-Uspokój się i chodź ze mną. Obronię cię.
-Dobra, w sumie nie mam nic do stracenia...
OK., OK., może jednak on nie chciał mnie zabić. No chyba, że zabójcy uśmiechają się do ciebie tak, że masz nogi z waty...
-Przyprowadziłem ci Mary. Teraz pogadajcie sobie jak grzeczne dzieciaki, a ja popatrzę na resztę przedszkola- zarzucił dżołkiem Tim i sobie poszedł. Całkiem w jego stylu...
-No to jak już pewnie Tim ci wspomniał jestem Chris.
-A ja...
-Mary, tak wiem.
Zarumieniłam się.
Chris faktycznie nadawał się na hollywoodzkiego aktora.
-Pomyślałem, że chyba uczciwie byłoby oddać ci drinka, którego wylałaś.
-Nie chciałam...
-Ale spoko, nic się nie stało. Napij się- powiedział podając mi szklankę.
A mamusia mówiła; nigdy nie bierz picia od obcych...
-Może usiądziemy?- zaproponował.
-OK.



-A tak swoją drogą to muszę ci powiedzieć, że masz bardzo intrygujący sposób na nawiązywanie nowych znajomości. Oblać kogoś, rzucić w niego ręcznikiem i uciec. Na prawdę oryginalne.
-Jeszcze raz cię przepraszam. Tak mi wstyd.
-Chyba mogę się zrewanżować co?
-Chcesz mnie też oblać?- zaśmiałam się.
-Aż tak brutalny nie będę. Myślałem raczej o tańcu.
-Jeśli wtedy mi wybaczysz...
-Już dawno to zrobiłem- odpowiedział bardzo poważnym głosem i na dodatek próbował popatrzyć mi w oczy, lecz ja spuściłam wzrok. Jego klata jakoś mnie rozpraszała ( wybaczcie xD).
Puścili wolną piosenkę i wokół basenu zaroiło się od przytulonych par.
-Zatańczmy- powiedziałam.
Chris był bardzo wysoki. No a przynajmniej tak mi się zdawało, bo byłam przyzwyczajona do wzrostu Franka.
Tak jakoś wyszło, że nagle zjawiła się Sade i porwała mnie w chwili gdy Chris chciał mnie pocałować.
Miałam ochotę ją zabić własnymi rękami.
-Co chcesz?- syknęłam.
-Muszę ci coś powiedzieć!
-Co znowu? Sade, ile ty wypiłaś?
-Mało!
-No właśnie czuć...
-Weź szybko jakiegoś kolesia i idź z nim na parking. Mówię ci, nie ma to jak szybki numerek na masce samochodu.
-Sade, idź sobie ok?
-Zatańczysz ze mną jeszcze raz, ostatni raz...- zaczęła śpiewać.
-Nie rób wiochy.
-I jeszcze jeden i jeszcze raz...
W tym momencie Sade trochę się zatoczyła na krawędzi basenu, a ja ją złapałam. Pewnie wpadłybyśmy do wody, gdyby nie Chris, który złapał nie za nogę ( xD no comment) i dzięki temu uniknęłam utopienia się.
W takich momentach dziękuję za silnych facetów.
Udało mi się ubłagać Gerarda, który nie był tak pijany jak jego dziewczyna, żeby ją zabrał daleko ode mnie.
-Fajnych masz znajomych- stwierdził Chris.
-Ona taka nie jest. Procenty na nią źle działają.
-Widać...Ale wróćmy do nas. Zaraz kończy się impreza. Daleko mieszkasz?
-Nie- odpowiedziałam.
-Więc...może mógłbym cię odwieźć?
-Ok- powiedziałam, bo tylko marzyłam by być z nim sam na sam.




Poszliśmy na parking (zamknęłam oczy) i wsiadłam do samochodu Chrisa.
-A ty gdzie mieszkasz?- spytałam.
-W Los Angeles.
-To co ty tu robisz?- zdziwiłam się.
-Skończyłem zdjęcia do filmu i przyjechałem do mojej mamy, która tu mieszka.
-Też chciałabym mieszkać w LA.
-Może kiedyś będzie okazja...
-Jesteśmy na miejscu, Chris- powiedziałam.
-Na prawdę? Tak szybko?
-Niestety.
-Szkoda. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
-Jasne.
-A tak w ogóle to..- zaczął kładąc rękę na moim kolanie.
-To co?- zapytałam przesuwając się do niego.
-Nic- odpowiedział i pocałował. Aż mi się w głowie zakręciło...
Nie no, to nie jest fair. Takie cudo i tak dobrze całuje...
-Musze iść- przypomniałam.
Ze smutkiem wyszłam z jego samochodu.
-Cześć- powiedziałam.
Poszłam w stronę domu i gdy byłam na podjeździe usłyszałam wołanie.
-poczekaj chwilę!- zawołał Chris.
-O co cho...- nie zdążyłam dokończyć bo Chris zatkał mi usta pocałunkiem.
Wodziłam rękami po jego cudownym ciele, a on po moim.
Miał takie miękkie włosy... I tak ładnie pachniał.
-Przepraszam, już muszę jechać.
-Tak, dobrze. Cześć- powiedziałam i po raz ostatni spojrzałam w jego morskie oczy.
Auto Chrisa zniknęło za zakrętem i wtedy dotarło do mnie, że zapomniałam poprosić go o numer komórki.
"Katastrofa"- pomyślałam i z bezsilności przysiadłam na schodkach do drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
M.Ssed
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 318 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Taki fajny pokój :]

PostWysłany: Nie 0:10, 09 Gru 2007 Powrót do góry

cała prawda o Sade :]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Nie 0:39, 09 Gru 2007 Powrót do góry

Śledzik , życie Ci obrzydło? ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
M.Ssed
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 318 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Taki fajny pokój :]

PostWysłany: Nie 1:01, 09 Gru 2007 Powrót do góry

suchar - -'


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Säde
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 969 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Belleville, New Jersey

PostWysłany: Nie 1:04, 09 Gru 2007 Powrót do góry

to nie miało być śmieszne x)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Nie 12:02, 09 Gru 2007 Powrót do góry

a ci znowu swoje...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mags
Moderator
Moderator



Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 708 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie Frank

PostWysłany: Sob 22:52, 15 Gru 2007 Powrót do góry

Nie mam pojęcia ile czasu tak siedziałam. W każdym razie to tata mi przerwał zjawiając się w garniturze i teczką w ręku.
-Co ty robisz?- spytał.
-Siedzę. A ty co robisz?
-Jadę do pracy.
-W nocy?
-Jakiej nocy? Jest już 5 rano.
-Dla mnie to jeszcze noc- powiedziałam kierując się do drzwi.
-Bardzo śmieszne. Powiedz mamie, że wrócę pojutrze.
-Jak nie zapomnę...
-Dobra, zadzwonię do niej. Cześć- powiedział i wsiadł do auta.
Wróciłam do domu i oczywiście skierowałam się do kuchni po wodę. Nie, żebym miała kaca czy coś, po prostu chciało mi się pić. Za to w ogóle nie chciało mi się spać. Byłam ciekawa czy Sade, albo Frank już wrócili z imprezy. No, w przypadku Sade czy ją przytaszczyli... (nie bij xD)
Próbowałam się czymś zająć, ale po głowie ciągle chodził mi Chris. Jeszcze czułam jego usta na moich ustach, jego zapach, jego cudownie umięśnione ciało... Wszystko.
Miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś go spotkam.
Położyłam sie na łóżku i zamknęłam oczy.
Zasnęłam...
Po przebudzeniu czułam się jakoś dziwnie. Jakbym o czymś zapomniała.
Zeszłam po cichu do kuchni zrobić sobie śniadanie. Gdy otworzyłam lodówkę i mój wzrok padł na pudełko lodów nagle wszystkie wspomnienia do mnie wróciły. Miałam sen. Obraz nie był wyraźny, ale udało mi się jakoś poskładać sen w jedną całość. Śniło mi się, że weszłam do domu i wyciągnęłam pudełko lodów waniliowych. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, to był Chris. Wpadliśmy sobie w objęcia i przeszliśmy do mojej sypialni. Potem widziałam jak lody w kuchni powoli się roztapiają. I nagle do mojego pokoju wpada Frank, Dougie, Tim i Sade. Chris podchodzi do nich i wszyscy stają wokół mojego łózka. Każdy po kolei zaczyna wyzywać mnie od dziwek i szmat, a ja po prostu siedzę i płaczę... A kiedy Sade chce coś powiedzieć, nagle wszystko dookoła mnie robi się czarne i zaczynam spadać w dół... I potem się budzę.
Gdy zadzwoniła moja komórka aż podskoczyłam.
Czy to możliwe, że dzwoni Chris...?
Jak się okazało: nie.
To był tylko Frank.
-Co ode mnie chcesz?- zapytałam zamiast "dzień dobry".
-Jesteś teraz w domu?
-Tak.
-No to dobrze.
-A tak w ogóle po co ci to wiedzieć?
-A bo tak.
-Chyba nie masz zamiaru gdzieś ze mną wyjść?
-Nie.
-To dobrze, bo i tak bym z tobą nie poszła.
-Wiem. To pa.
-Pa.
Dobra, Franka się pozbyłam. Korzystając z chwili wolnego czasu pierwszy raz od pół roku odrobiłam całe zadanie.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
"Kogo diabli niosą?"- pomyślałam.
Franka...i skrzynkę piwa.
-Może jednak byś ze mną pogadała?
-No dobrze- zgodziłam się łaskawie.




-Nie chcę psuć tego wszystkiego co było między nami, Mary.
-Ja też nie chciałam. Ale chyba już za późno.
-Nie wiem. Jak dla mnie nie jest za późno.
Butelki po pierwszym piwie wylądowały pod stołem.
Do salonu weszła mama.
-Mary, wychodzę. Gdzie jest tata?
-Pojechał do pracy.
-A tak, wspominał mi przecież. Wrócę wieczorem. Zrób sobie sama obiad, lodówka jest pełna.
-Spoko.
-No to do zobaczenia.
-Cześć.
-Dawaj następną butelkę- powiedziałam do Franka.
-Gdzie odłożyłaś otwieracz?
-Nie wiem. Musi leżeć na stole.
-Dobra, jest. Jak się bawiłaś na imprezie?
-Było dość fajnie. Poznałam nawet jednego chłopaka...
-O, cieszę się, że zdążyłaś o nas zapomnieć.
-Ej to nie tak!
-Ale rozumiem. To dobrze, że próbujesz sobie to jakoś poukładać.
-Frank, ten koleś tylko odwiózł mnie do domu i pocałował.
-Następnym razem jeszcze wstąpi do sypialni...
-Tylko bez sarkazmu. Wyciągaj następne piwo.
-Jakiś niedosyt po imprezie czy chcesz wyleczyć kaca?
-Kac? Po jednym drinku? Nie schlałam się na imprezie to trzeba nadrobić zaległości w domu.
Frank się zaśmiał.
-Jak ja kocham twoje poczucie humoru.
Usłyszałam, że dzwoni mi komórka.
-Tim- odczytałam z wyświetlacza.
-Nie odbierzesz?
-Przecież jestem zajęta.
-A czym?
-Rozmową z moim byłym. Chociaż, czy tak właściwie my kiedyś się....
-Jeszcze piwa?- spytał Frank przerywając moje pytanie.
Przytaknęłam....




No i tak kilka butelek piwa później nasza rozmowa zeszła na inny tor.
-A pamiętasz w parku? Jak uciekaliśmy w deszczu?
-Pamiętam- potwierdził Frank- Zabiłbym się podciągając spodnie.
-Powiem ci, że było nieźle.
-Razem nam zawsze było dobrze.
-No przecież...
Pocałowałam go.
Wybaczcie mi to. Przecież byłam pijana, nie?
A poza tym...Stwierdziłam, że chyba jednak dalej coś do niego czuję.
-Czy można się przespać ze swoją byłą?
-Nie wiem. Chcesz sprawdzić?
-Tak.
-To chodź- powiedziałam zaciągając Frania na górę, do mojej sypialni.
Frank zdejmował ze mnie ubrania bardzo, bardzo powoli.
Uważnie mi się przyglądał.
Wodził rękami po moim ciele, jakby chciał przypomnieć sobie każdą jego część.
Tęskniłam za jego pocałunkami, kochanym, mięciutkim ciałkiem, tak znajomym zapachem i znajomym dotykiem...
A teraz znowu było jak dawniej.
Jakbyśmy cofnęli czas i zapomnieli o wszystkim, co było.
Zasnęliśmy wtuleni w siebie, jakby w obawie, że któreś znowu ucieknie....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)