Opo mags

Ja się wyłamię: bieeeedny Franiooo...xD

Należało mu się XD

no jasne, że należało

daje opo
-Ej no, nie ciągnij tak!- zaprotestowałam i wyrwałam mu się.
-Mary, czy ty wiesz, co robiłaś?
-No jasne, że wiem, myślisz, że jestem nienormalna?
-Myślę, że za dużo wypiłaś.
-Nie będziesz mną rządził. Sama sobie dam radę i sama o siebie zadbam.
-Obawiam się, że nie- odpowiedział przyciągając mnie do siebie. Spojrzał mi w oczy.
-Proszę, nie patrz się tak na mnie.
Ten jego wzrok...
-Dlaczego?
-Bo...- nie umiałam znaleźć sobie wymówki i cały czas próbowałam się wyszarpać z jego objęć.
-Bo co?- spytał przysuwając nas do ściany korytarza.
-Bo to jest takie...
-Jakie?
Oparłam się o ścianę. Właściwie to on mnie o nią oparł.
Zaschło mi w gardle.
-Ja, ja nie wiem jak to określić.
Poczułam jego oddech na szyi.
-Muszę cię pilnować, muszę o ciebie dbać.
-Nic nie musisz.
Całował mnie po szyi, po dekolcie...
-Jesteś jedyną osobą na świecie, na której mi tak cholernie zależy- przyznał zaprzestając na chwilę pocałunków.
Gorąco od Franka, chłód od ściany...Tylko to czułam.
Objęłam go i zaczęłam całować w usta.
Jego ręka znalazła się niebezpiecznie blisko zamka moich spodni.
-Frank- zaprotestowałam cicho.
-Kocham cię- odpowiedział, ale jednak posuwał się coraz dalej.
-Proszę, nie tutaj...
-Nie bój się.
-Ale...
Frank nie dał mi skończyć i zatkał moje usta pocałunkiem.
Jego palce znalazły się tam gdzie nie powinny.
Było mi bardzo gorąco, ale nie chciałam przestać.
Ale musieliśmy, bo dobiegły nas jakieś hałasy z dołu.
Szybko doprowadziliśmy się do względnego porządku i zeszliśmy zobaczyć, co się dzieje.

Zastaliśmy w salonie krajobraz jak po zrzucie bomby atomowej.
Stolik był przewrócony, przekąski i puszki z piwem porozrzucane...
Po chwili zobaczyliśmy dlaczego.
Jakichś dwóch kolesiów, których nie znałam biło się na środku pokoju.
-Hej przestańcie!!- Tim próbował ich rozdzielić.
Na próżno.
-Kim oni są?- spytałam Franka.
-Zdaje się, że to Joe i Dan. Jacyś kumple Tima zapewne. Byli już na wielu imprezach, nie kojarzysz ich?
-Nie, chyba nie.
W tej chwili obydwaj chłopcy wpadli z impetem na stojącą pod ścianą komodę z zastawą stołową, przewracając ją.
Dookoła posypało się szkło.
Większość chłopaków rzuciła się by spróbować rozdzielić walczących, lecz ci wybiegli bić się przed dom.
Wszyscy wybiegli za nimi.
-Jak jeszcze raz jej dotkniesz!- zagroził Joe.
-To co?
-To cię zabiję- odpowiedział Joe, wracając do walki.
Robili przy tym taki hałas, że w sąsiednim domu zapaliły się światła w oknach.
Dan popchnął mocno Joe'go, tak, że ten upadł na ziemię.
Usłyszeliśmy syrenę policyjną i po chwili nadjechał radiowóz.
Dwóch młodych policjantów podeszło do nas.
-Które z was jest organizatorem tej imprezy?- zapytał mnie i Franka.
-Yyy tamten chłopak- powiedział Frank, wskazując na Tima.
-Chyba sąsiedzi ich wezwali- stwierdziłam, gdy policjanci poszli opanować sytuację.
-Na pewno. Tim wiele razy mówił, że oni są jego przekleństwem.

Po 10 minutach nadjechała karetka i opatrzyła chłopaków.
Policja kazała skończyć imprezę.
-Sorry, że tak wyszło- tłumaczył się nam Tim.
-Nie twoja wina- odpowiedziałam.
-Mam nadzieję, że następnym razem impreza będzie bardziej udana.
-Na pewno. Jeszcze nie raz się zabawimy, co?- zapytałam.
Frank spojrzał na mnie z niezadowoleniem.
-Ej no, nie o to mi chodziło- wytłumaczyłam pospiesznie.
-Mam nadzieję- odpowiedział Frank.
W ramach upewnienie, pocałowałam go.
-Tak lepiej?- spytałam.
-Lepiej- odpowiedział zadowolony Frank.
-No! To do następnego razu Tim!- powiedziałam.
Frank chwycił mnie za rękę i poszliśmy na przystanek.

-Eee, chyba autobusy nie jeżdżą o 3 w nocy- zauważyłam.
-No fakt- potwierdził Frank i usiadł na ławce, a ja zrobiłam to samo.
-Co teraz? Będziemy tak siedzieć? Zimno jest...
-Mogę cię ogrzać- zaproponował Frank.
-Ale musimy jakoś dostać się do domu.
-Na razie możemy tu posiedzieć...
-Ja chcę do domu.
-Mary, ale ty jesteś uparta- stwierdził Frank, obejmując mnie.
-Jest 3 w nocy, środek zimy, a my siedzimy sobie na przystanku. Zajebiście...
-Ale ja przy tobie jestem.
-To co?
-Możemy przecież jakoś umilić sobie czas...- odpowiedział Frank, zaczynając wsadzać łapy pod moją kurtkę.
-Na przystanku?- zdziwiłam się.
-Każde miejsce jest dobre...

Ni łandnie, ładnie XD
Szkoda, że ten no...
Finishu nie było XD

ty byś tylko finish chciała xDD będzie kiedyś

bez sensu XDDDDD
No jasne, że chce finish xD

co bez sensu ? xD przerwali im xDD

no wlasnie to jest bez sensu xD

oż ty xD tygrysku, bądź grzeczny

ale ja wciąż CZEKAM XD

to czekaj na niedoczekane xD

To nie fair, była umowa XD

umowa... jeszcze mam dużo czasu na wymyślenie xD

ja sie z umowy wywiazalam, teraz czekam na ciebie ;]